Bodźce, spina, kofeina - czyli życie gracza
Przyzwyczaiłeś się do trybu zombie, kiedy po wielu godzinach grania nie bardzo jesteś w stanie zasnąć, ale jakoś się trzymasz? Kawusia, pixy z kofeiną i do przodu?
A może nie masz najmniejszych problemów z zasypianiem i nawet po kilku godzinach ciężkiej jatki padasz na dziób? Jak to jest u Ciebie?
Dobre granie = kiepskie spanie, czy jedno z drugim ma cokolwiek wspólnego...
Lubisz takie artykuły zaczynające się od „amerykańcy badacze dowiedli, że...”?
My też nie!
...dlatego dla odmiany przytoczymy eksperyment lekarzy z Australii :)
Przetestowano tam 17 nastolatków, którym pozwolono grać w brutalne gry tuż przed snem, a potem monitorowano w godzinach nocnych. Okazało się, że mieli oni problemy z zasypianiem, w ciągu nocy wielokrotnie się wybudzali. Grupa kontrolna, która nie grała, zasypiała bez problemów i spała mocnym, nieprzerwanym snem.
Nie da się ukryć, że ekspozycja na wszelkiego rodzaju bodźce tuż przed snem może się odbijać negatywnie na jego jakości. I nie chodzi tu tylko o gry, ale także chociażby oglądanie telewizji albo przebywanie w pomieszczeniu o jaskrawym oświetleniu.
No ale z drugiej strony, czy jest lepszy usypiacz niż kanał telezakupów, albo obrady sejmu? Dlaczego niektórzy odchodzą od konsoli i nie robi im różnicy, czy jest 23 czy 4 nad ranem? Po prostu zasypiają, w momencie tracąc kontakt z bazą. Być może sam zaliczasz się do takiej właśnie grupy i zaczynasz się zastanawiać, dlaczego w ogóle czytasz ten artykuł?
Fajnie, że zasypiasz jak mały bombelek, ale pytanie w jakim stanie się budzisz?
Może warto się zastanowić nie nad samym zasypianiem, ale nad tym, czy Twój organizm jest generalnie zadowolonym ziomalem, czy jedzie na oparach i (jeszcze) nie protestuje? Czy sen, który mu fundujesz (i to codziennie, 365 nocy w roku, przez całe życie swoje) to coś, co Cię truje, czy regeneruje?
Jak to wszystko działa?
Zobacz, w ciągu dnia nieustannie się napinasz (nawet jeśli teraz powiesz, że nieprawda, bo jesteś wyluzowanym facetem i nie ma mowy o żadnej spinie). Spinasz się, kiedy prowadzisz samochód, bo Twoje mięśnie muszą zacisnąć rękę na kierownicy. Spinasz się, kiedy scrollujesz palcem po telefonie, bo musisz się do tego mimowolnie schylić. Mięśnie szyi i karku mają wtedy sporo do roboty. Nie wspominając już o mięśniach szczęki, które zaciskasz, kiedy masz ochotę powiedzieć coś grubego, a nie bardzo Ci wolno, bo akurat siedzisz na obiedzie u mamusi.
Z kolei Twój mózg to taki procesor, który nieustannie dostaje dane do przerobienia. Od wrzasków szefowej, poprzez szczekanie psów sąsiada, aż do najbardziej idiotycznych reklam, które i tak oglądasz, przerabiasz w głowie i usiłujesz zapomnieć. A teraz proszę Cię bardzo, zapomnij o reklamie środka „na trudne zaparcia”. Tego z zielonymi motylkami. Zapomniałeś? A widzisz, właśnie tak działa Twój mózg. To, co wizualizujesz w głowie, zostaje w niej nawet, kiedy tego nie chcesz. Zatem treści gry, obrazów i dźwięków, które się tam przewijają nie sposób po prostu wykasować przed snem.
A teraz oko. Dla niego światło to promieniowanie elektromagnetyczne, które odbiera Twoja siatkówka. Światło może mieć różne barwy i zróżnicowaną temperaturę. To wszystko ma naprawdę mocny wpływ na to co robisz i jak to robisz. Zanim wejdziemy tu w kategorię „wykłady dla studentów okulistyki” zastanów się tylko, dlaczego zwykle w biurach są jarzeniówki, a Twoja kobieta w sypialni oczekuje małych lampeczek, albo świec? Bo jaskrawe i zimne światło to dla organizmu komunikat: fokus, bierz się do roboty. Z kolei światło ciepłe to relaks, spanie i kochanie. Jakie światło emitują urządzenia elektroniczne? No zgadnij! Oczywiście, że zimne, wręcz niebieskie. Długotrwała ekspozycja na takie właśnie światło szkodzi oczom i może Ci nieźle zamulić rytm dobowy. Masz taki w ogóle?
Widzisz, ktoś gdzieś bardzo dawno temu wymyślił, że w dzień jest jasno, a w nocy ciemno. W czasie nocy stokrotki chowają płatki, a zdecydowana większość populacji stworzeń żywych zwija się w kulkę i zamyka oczy. Są ku temu powody, i nie bardzo jest z tym sens walczyć. Moglibyśmy tu dyskutować godzinami, przytaczając w kontrze całodobowe monopolki, ale w kontekście gamingu skończyłoby się to jedną, prostą konkluzją:
Pograłeś? Pośpij!
Jeżeli przeginasz z graniem do tego stopnia, że potem totalnie nie możesz zasnąć, daj sobie pomóc. A jeżeli przeciwnie, po graniu zasypiasz jak zabity to...też daj sobie pomóc, bo Twój organizm, tak jak najlepsza konsola...nie będzie działał wiecznie.
Jak możemy Ci pomóc? Dzieląc się wiedzą na temat składników, o totalnie odjechanych nazwach, których na pewno nie powtórzysz. Wyobraź sobie, że są różne prochy, wyciągi, ekstrakty i inne cuda, które po prostu pomagają Ci ogarnąć kuwetę. I nie mamy tu na myśli chińskich dopalaczy, tylko konkretne, legalne i naprawdę przebadane suplementy.
Mamy w ekipie mądrych ludzi, którzy wiedzą co i na co działa. Wybrali składniki, które pomagają profesjonalnym graczom się wewnętrznie wyciszyć, obniżyć poziom stresu i usunąć stare pliki, które zalegają w ich głowach. Mięśnie z kolei dostają wyjątkowo przyjemny komunikat „wrzuć na luz” i...słuchają go.
Nawet jeśli zgrywasz teraz cwaniaka, że wszystko jest ok, w sumie to nie jesteś nawet „profesjonalnym graczem”, a te nieprzespane noce to mały Pikuś...warto sobie czasem doładować baterie. Więc albo sobie gdzieś wciśniesz kabelek USB, albo...spróbujesz substancji, które działanie znane jest od dawna. A właściwie od czasów, kiedy po Ameryce biegali nie „amerykańscy naukowcy” a rdzenni Indianie.